ZBYRCOCEK

Edycja 2024
Pewien mądry ksiądz powiedział, a inny mądry, nieżyjący już niestety ksiądz go zacytował i nawet napisał o tym mądrą książkę: „Jeśli się zgubisz, to nie filozofuj, nie oskarżaj się… Rób dwie rzeczy: becz i dzwoń dzwoneczkiem”. Żeby pasterz mógł cię znaleźć. No a taki alarmowy dzwoneczek dla zagubionej owcy, albo krowy, nazywa się zbyrcok. Jak jest duży, a jak mały, to ZBYRCOCEK, dokładnie tak samo, jak w 2009 roku zamianowano powstający w Juszczynie zespół regionalny.
I może nie od rzeczy będzie udać się teraz w naszej krótkiej opowieści o ZBYRCOCKU na koniec ich przedstawienia. Kiedy to do bawiących się w dobre, a pewnie i w najlepsze, dzieci spod Babiej Góry dotrze wiadomość, że krowy uciekły z pastwiska. Pewnie zbyrcoki pomogą je znaleźć.

A wcześniej będą śpiewy o tej górze wyjątkowej, od której tylko Tatry są wyższe, i tańce (obyrtka, podhybywano, siustany), i zabawy (ciuciubabka, lisek, niedźwiedź). Będzie kapela, a przed nią heligonista. Czernice będą zbierać, wianki pleść, bawić się lalkami. Zwyczajnie, jak to przy „Pasieniu Krów”.

ZBYRCOCEK, którego kierownikiem jest pan Roman Guzik, na ŚWIĘCIE DZIECI GÓR (tak jak – szczególnym trafem - wszystkie tegoroczne polskie zespoły) jest po raz trzeci. Nowy Sącz w ostatni lipcowy tydzień mógł ich oglądać już w latach 2011 i 2019. Ale widzieli ich też na „Babiogórskich Podłazach” i na „Żywieckich Godach”, a z „Pastuszkowego Kolędowania” w 2014 przywieźli nawet Grand Prix.

Bo gdzie najlepiej myśli się o zdobywaniu szczytów, jeśli nie w cieniu Diablaka?