Zgodnie z wieloletnią już tradycją, kierownik biura prasowego Festiwalu, Kamil Cyganik przygotował krótką refleksje, będącą ideą przewodnią tegorocznej edycji ŚWIĘTA DZIECI GÓR.
„Bo słuchajcie i zważcie u siebie,
Że według bożego rozkazu:
Kto nie doznał goryczy ni razu,
Ten nie dozna słodyczy w niebie.”
Te słowa padają w jednym z najważniejszych polskich dramatów: „Dziadach” Adama Mickiewicza. Sytuacja jest bardzo mroczna. Mieszkańcy wsi spotykają się na cmentarzu, by zapytać tych, którzy odeszli, jakiej potrzebują pomocy w zaświatach.
No i pojawia się dwoje dzieci.
Odeszły wcześnie, bez grzechu, dlaczego nie mogą znaleźć spokoju po tamtej stronie cienia? Bo nie zaznały w życiu goryczy.
„Beztroskie dzieciństwo”! To stwierdzenie wymyślił ktoś, kto nie pamięta „jak cielęciem był”.
Weźmy na przykład pojawiających się w programach Święta Dzieci Gór pasterzy. Antycznym twórcom motywów arkadyjskich właśnie zajęcia pasterzy kojarzyły się z beztroską. A przecież chlebem powszednim dzieci pasących bydło na hali była choćby nuda. Wtedy powstawały piszczałki, fujarki, melodie... A samotność? To dopiero troska! Zaholakował sobie młody człowiek, odpowiedziało mu echo, albo kolega z odległego pastwiska. I... tyle. Dalej przeżuwał swoją samotność w towarzystwie owiec czy krów.
A jego rówieśnik z miasta? Też miał swoje troski! Że koledzy w przedszkolu nie chcą się z nim bawić, i po co w ogóle to przedszkole? Że ząb mu się rusza mleczny, ten pierwszy. Że deszcz pada od rana, a on miał iść z babcią do parku na karuzelę...
To są autentyczne i wcale niebanalne cierpienia.
Ale właśnie takie powinny być dziecięce troski! Nie inne! Tylko takie! A za to, by troska dziecięca była na miarę dziecięcego serca i dziecięcego umysłu, kto odpowiada? Nie kto inny, tylko dorosły.
Bo są też takie troski, gdy rodzice się bocą, a potem rozstają. Dziecko traci poczucie bezpieczeństwa, a doświadcza poczucia winy, że to może ono coś zrobiło nie tak. Albo, gdy - jak u naszych przyjaciół zza wschodniej granicy - zaczynają wybuchać rakiety, walą się domy, giną bliscy... i lęk do tego dochodzi ogromny.
Dzieciom, które nie zaznały cierpienia wystarczyły dwa ziarnka gorczycy, by mogły się dostać do nieba. Co będzie potrzebne dorosłym, którzy ponad miarę wypełniają życie dzieci cierpieniem? Strach pomyśleć!
Siejemy ziarno w sercach dzieci, w ich duszach. Czy ktoś widział, żeby z zasianej pszenicy wyrósł jęczmień, albo zasadzona z miłością śliwa, by wydała, którejś słonecznej jesieni jabłka? Być może truizmem jest twierdzenie, że zbierzesz, co zasiałeś. Ale jeśli tak, to chyba zbyt często o tej prawdzie zapominamy, gdy przychodzi nam prowadzić przez życie jakiegoś młodego człowieka. Jeśli wprowadzimy go w świat nienawiści – będzie żył nienawiścią, nakarmimy go gniewem, gniewem odpowie...
I właśnie dlatego potrzebne są takie miejsca jak Nowy Sącz i takie wydarzenia jak Święto Dzieci Gór. Te dzieci, które przyjeżdżają nad Dunajec i Kamienicę nasiąkają kamractwem, wzajemnym szacunkiem, miłością i pokojem. I tym wszystkim za kilka lat trącą.
Nie znaczy to, że dziecko w ogóle nie potrzebuje trosk! Na Festiwalu też ich nie brakuje, bo i zmęczenie, i upał, i pożegnania na koniec. Troski są potrzebne bo kształtują charakter. Ale w nadmiarze go niszczą.
„Gdy dziecko się śmieje,
Świat normalnieje,
Gdy dziecko płacze,
W piersi uderzyć
Powinien się raczej.”
Kamil Cyganik