„W górę i w dół”. Tak można zatytułować ten niezwykły wieczór na dziedzińcu Małopolskiego Centrum Kultury SOKÓŁ. Choć oczywiście oficjalnie nazwano ten czas „Muzyka świata”.
Dlaczego „w dół”? Bo nad miejscem tej muzycznej uczty z wolna zapadał zmrok. „W dół” bo wszystko zaczęło się na górnym balkonie, stamtąd spłynęły pierwsze dźwięki, najpierw trombity Krzysztofa Trebuni-Tutki, a potem kapeli NISKOWIOKÓW. A więc „w dół”!
Ale i „w górę”, bo ze sceny na płycie dziedzińca słali ku górze swój śpiew Kolumbijczycy, a potem Węgrzy, na koniec Czesi. Zasłuchani widzowie „w górę” kierowali oklaski, myśli, zachwyt…
I tam przez cały wieczór kolejna kapela tegorocznego ŚWIĘTA DZIECI GÓR podawała dźwięk następnej muzyce, jak sztafeta jedności.
Zwykle muzycy stoją z boku. Zwłaszcza podczas prezentacji polskich zespołów ich rola zaczyna się już w trakcie. Akompaniują. Towarzyszą.
Piątkowy wieczór pod SOKOŁEM był wyłącznie ich czasem. Tu kapele, zespoły muzyczne były najważniejsze. Muzycy mogli grać, ale mogli też śpiewać.
I tak się właśnie działo: w górę i w dół przekazywały swą nutę instrumenty, swój śpiew – wokaliści.
Do sztafety zespołów muzycznych Festiwalu zostali zaproszeni goście: łemkowski zespół KIBORICA i znakomity wokalista Konrad Szczęsny.
Dziś zakończenie 31. ŚWIĘTA DZIECI GÓR. Ale zanim dotrzecie na 18:00 do Amfiteatru, zajrzyjcie pod SOKOŁA. Może dźwięki muzyki ze wszystkich gór świata jeszcze tam wibrują?