T_HOMEPAGE_TITLE
DOSTĘPNOŚĆ TŁUMACZ PJM
FACEBOOK INSTAGRAM YOUTUBE MCK SOKÓŁ
  • Aktualności
  • O Festiwalu
  • Edycja 2025
  • Zgłoszenia
  • Uczestnicy
  • Historia
  • Multimedia
  • Kontakt
  • T_BREADCRUMBS_HOME
  • Multimedia
  • Dzień masajsko-lachowsko-polonijny / koncert główny
T_DETAIL_SOCIAL_FB_SHARE
Tweetnij

Dzień masajsko-lachowsko-polonijny / koncert główny

Edycja 2025
163 zdjęcia

W upalnym trójkącie. Słońce prawdziwie letnim upałem naznaczyło pierwszy dzień narodowy 32. ŚWIĘTA DZIECI GÓR. Czy dlatego, że dziś na scenie dzieci z gorącej Tanzanii? A może dlatego, że iskry będą krzesać spod stóp dzieci z dalekiego Chicago, którym żyły wypełnia gorąca podhalańska krew? A może to występ MAŁYCH MYSTKOWIAN, bo kiedy gospodarz na scenie, to na widowni gorąco od emocji rodzin, krajan i ziomali? Może, choć pewnikiem wszystko naraz składa się jak puzzle na ten lipcowy skwar.

Chociaż… może być jeszcze inny powód! Temperatura na zewnątrz, jak podaje mój telefon komórkowy, wynosi teraz dokładnie 32 stopnie! 32! I wszystko jasne!

Wujek Patryk: „Hoś, Hoś!” 

„Hoś, Hoś!” gromko odpowiada widownia, choć to „gromko” niekoniecznie tak od razu, trzeba zachęcić. Ale wiadomo! Upał!

Ciocia Hanka: „Hop! Hop!” I echo z widowni nie zawodzi.

Pośród oglądających mniej lub bardziej ukryci: ks. Kapelan Stanisław Kowalik, dyrektor Festiwalu Andrzej Zarych, dyrektor organizacyjny wydarzenia Piotr Gąsienica, wójt Gminy Korzenna Leszek Skowron, radna Gminy Kamionka Wielka Monika Sawicka, Marcin Kiełbasa dyrektorujący Gminnemu Ośrodkowi Kultury w Kamionce Wielkiej, sołtys Mystkowa Stanisław Poręba. I jeszcze bardziej ukryty wśród widzów: Założyciel MYSTKOWIAN Benedykt Poręba.

Na Festiwalu, gdzie nie ma rywalizacji, gdzie chodzi tylko o to, by jak najlepiej pokazać piękno swojej kultury, tradycji warto wspomnieć, kto w tym roku ocenia, a raczej docenia występy młodych artystów: dr Dorota Majerczyk z Polski, etnolog, przewodnicząca Rady Artystycznej 32. ŚWIĘTA DZIECI GÓR, dr hab. Tomasz Nowak z Polski, etnomuzykolog i etnochoreolog, dr Evgeniya Grancharova z Bułgarii, choreograf, Benedykt Kafel z Polski, a nawet więcej, bo z Nowego Sącza, etnograf, Bariş Kop z Turcji, Laura Viviana López Cristancho choreograf i animatorka kultury z Kolumbii.


Hanka Rybka i Patryk Rutkowski wprowadzają nas w pierwszy dzień narodowy, w jego temat: DOBRO. Bo dobrem trzeba się dzielić, trzeba dawać. Dlatego dziś wyjątkowe połączenie: nie para lecz trójka. Dzisiaj uczymy się jak dawać dobro, uczymy się jak je przekazywać. Jak być dobrym człowiekiem.

MALI MYSTKOWIANIE zostali założeni w 1984 roku przez Benedykta i Hannę Porębów. Dziś pokażą między innymi zabawę w królewnę, bliską – jak się okazuje – sercu i wspomnieniom prowadzącej.

A Patryk rzuca dobro do Moniki Sawickiej, niech złapie, niech poda dalej… niech się zacznie zabawa i taniec.


Dziewięciu, właśnie tylu chłopaków wcwałowuje na scenę. Jak zaprzęg: z przodu dwa drewniane koniki, potem czterech, jakby dalsze perszerony, a może dyszel? A z tyłu jeszcze dwóch z „woźnicą” na ramionach. 

Królewna pośrodku, tańczą wokół niej dziewczęta, grupy się jednak łączą, bo ta siła przyciągania, której nie da się oszukać, nie zna czasu ani przestrzeni. I po krótkiej zabawie, gdzie główną rolę gra „głupi” Jasiu, cały zespół w olbrzymim kółecku z najprostszą piosenką o uniwersalnym tekście: „La, la, la”.

Chłopaki siłują się na rękę. Przegrany skacze przez miotłę, młody nie umie i nie wiadomo jak skończyłaby się walka między nimi, gdyby nie dziewczyna, rozjemca. Taka prawda, że nie byłoby pewnie wojen, albo byłoby mniej, gdyby więcej w świecie takich rozjemczyń.

I znów prawie wszyscy w szewczyka. Prawie, bo z boku najmłodsi już sobie siedzą, i coś tam ugwarzowują. Podrywają się jednak natychmiast na hasło, że idzie kapela. I teraz już zupełnie w niepamięć idzie podział z początku przedstawienia na chłopców i dziewczęta. 

Taniec jest nauką życia, nauką bliskości. Trzeba ująć za rękę, objąć w talii. Trzeba bliskości, by prawdziwie się roztańcować. Nawet w tym kółecku młodszych dzieci w środku – trzeba się uchwycić za ręce. Dotyk spaja małą wspólnotę tego kręgu. Tak łatwo stworzyć i tak łatwo rozerwać ten układ, tę jednotę…

Chodoki się żegnają, bo dziewczęta proszą o ostatni utwór tylko dla nich. Płynie dziewczęcy śpiew, a potem taniec. A kiedy kapela odchodzi, zabierając ze sobą piękne podziękowania… nie, dziewczętom to nie przeszkadza. Siadają do opowieści, potem do śpiewu, a potem klękają do modlitwy. Ale pomodlić już im nie będzie dane. Przestraszone przez chodoków uciekają ze sceny. Chłopaki za nimi…


Czy pisałem przed chwilą, że piosenka z tekstem „La, la, la” jest najprostszą w swym przekazie? To cofam! W Tanzanii jedno la to jeść, a spać to lala. Wielorakie powtórzenie oznacza niebezpieczeństwo: zbliżające się dzikie zwierzęta. 

Ciocia Hanka zapowiada ludzi o wielkim sercu, wyjątkowej skromności, dobroci. Wystarczy, że wejdą uwidzimy, kiele dobra od nich bije. 

Ksiądz Kazimierz Króżel przywiózł zespół najmłodszy w historii Festiwalu. Kwaya ya Wat. Klara na Antoni wa Padua czyli chór św. Klary i Antoniego z Padwy.

Pięć dziewcząt. Żółć, pomarańcz, granat. Pięciu chłopaków. Powłóczysty błękit, a w rękach kije. Cztery dziewczęta. Żółć, pomarańcz, granat… Nie muzyka, rytm bębnów wprowadza grupę na scenę. Muzykę, melodię niosą oni sami w sobie. I uwalniają śpiewem gromkim, rytmicznym, powtarzalnym, wspartym ruchem. A w ruchu wzrok przyciąga srebro ozdób na białych naszyjnikach. Lśnienie, blask… i tylko od czasu któryś chłopak wyłamuje się z układu, by skoczyć na środek, ale po chwili, jakby zawstydzony lekko wraca do szeregu. I znów razem.

Aż do drugiego tańca, czy raczej pieśni, gdzie tym razem dziewczęta z flanków podchodzą do siebie, mijają się, wracają na miejsce. A śpiew niemal a capella. Tylko delikatne uderzenia jednego instrumentu przypominającego nasze cymbałki, jedynie zamiast blaszek – deseczki drewniane różnej długości.

I tak kolejne tańce… Niedosyt?


Hameryka! Były takie czasy, - mówi ciocia Hanka - kiedy tak się tam chciało! Ze syćkich miejscowości Małopolski. Za chlebem. Co by się na statek dostać. I długo się pływało. Tam są pradziadkowie, dziadkowie i ojcowie.

Jechali za chlebem - chwyta to słowo jak klucz wujek Patryk - za największym darem od Pana Boga. Dziś nie wiemy, jak ważny jest chleb. Norwid w XIX wieku pisał: „Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba z ziemi podnoszą przez uszanowanie dla darów Nieba, tęskno mi Panie!” Bo kiedy chleb upadł trzeba było podnieść i pocałować.

„Matka robiła znak krzyża, zanim ukroiła” – wspomina Hanka. Wspomina, bo kto dziś robi ten znak na chlebie. I jak go uczynić, kiedy ten chleb już w worku pokrojony?


Reprezentacyjna Grupa Związku Podhalan w Północnej Ameryce pojawia się od razu z kapelą, od razu ze śpiewem. Dziewczyna z chłopakiem, chłopak z dziewczyną śpiewają objęci w pasie, ku widowni, blisko. Ale do czasu, bo podhalański taniec każe im stanąć, a właściwie zatańczyć twarzą w twarz. Szybko, wartko, równo.

I spowolnienie. Stają w półkolu, dziewczęta z przodu. By znów zaśpiewać. Chłopaki z tyłu, zasłuchani, czekający… Aż echo z hal odpowie dziewczęcym śpiewem. Niechby taki był znak dla kapeli, żeby szybciej skrzypki pobiegły po strunach. Ale znak jest inny. To dziewczęta śpiewem „zmuszają” muzykę, by bardziej wartko zagrała. A to z kolei sygnał dla chłopaków. Zaproszenie do tańca. Sami, a zaraz dziewczęta przed nimi. 

A jeśli teraz pomyśleć, że ten tak polski, tak góralski, tak nasz taniec na co dzień tańczą za Wielką Wodą. Że tam go widzi ktoś, kto może nawet nie wie, gdzie ta Polska, bo mu tam pod zakładką gorsetu przyszytą nieco przyciaśnie po polsku nie stuka… że ktoś taki to ogląda i słucha… to coś się w sercu budzi. Duma?

Patryk z owcą na smyczy. Taką owieczkę można kupić. Taka owieczka mało je i mało kosztuje. 

Patryk z owieczką, ale jak ubrany! Po mystkowsku, w kurtkę, bryczesy i karnioki, nieco skromniej, a tyz po lachowsku.


MALI MYSTKOWIANIE wracają w pełnych strojach lachowskich, by  po swojemu zatańczyć i zaśpiewać. I kowol, i warszawianka, i polki, i przyśpiewki, i w parach, i w kółeczkach. Wirują spódnice dziewcząt, suną nad sceną poważne kapelusze chłopaków… Hej, widać, że bogata i pełna strojów jest szafa zespołu z Mystkowa!

A jeśli ktoś czuł niedosyt po występie zespołu z Tanzanii, to można się nasycić. Rytmem, ruchem, a przede wszystkim śpiewem. Dołączyć do ich rytmu swój, wyklaskiwany.

A jeśli ktoś pomyślał: jak to? Zespół podhalański, a nie było zbójnickiego. No to teraz jest. Są ciupagi, śpiew, popisy…


Wraca piosenka sprzed roku. Wielu pamięta. Hanka Rybka nowa jest, to się ucy:
„Czyżyku, czyżyku ptaszku maleńki
Czyś widział, czyś słyszał, jak sieją dobro?
Oto tak, oto tak, tak sieją dobro…”

A jak? A przyjdźmy jutro na koncert. Zobaczymy. A może coś jeszcze czyżyk zobaczy? Co jeszcze zasieją nasi mali artyści?
Kamil Cyganik
T_PAGINATION_INFO 1 / 1

T_FOOTER_TITLE

Na skróty_

Dla mediów Wydawnictwa

Zgłoszenia_

Formularz zgłoszenia dla zespołów aplikujących do udziału w kolejnej edycji ŚWIĘTA DZIECI GÓR.
Formularz zgłoszenia

Organizator_

Małopolskie Centrum Kultury SOKÓŁ
Instytucja Kultury
Województwa Małopolskiego
ul. Długosza 3, 33-300 Nowy Sącz
tel. +48 18 448 26 10
Napisz do nas

Newsletter_

Jeśli chcesz otrzymywać aktualności
festiwalowe na swój e-mail
- zapisz się do newslettera.

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać aktualności na Twój e-mail - zapisz się do naszego newslettera.

copyright: MCK SOKÓŁ w Nowym Sączu Ochrona danych osobowych Mapa strony T_FOOTER_URL_BIP
created by OpenForm

Inne serwisy_

Logotyp urzędu
Logotyp programu
Logotyp programu
Logotyp kina
Logotyp festiwalu
logo

Dofinansowanie_

logo