Pasja

Dziewczynka i chłopiec w krakowskich strojach regionalnych stoją tyłem na scenie
Wstęp do 27. ŚWIĘTA DZIECI GÓR.
Jan jest znakomitym perkusistą. Jednocześnie bardzo dobrym człowiekiem. Powiedział kiedyś, że w życiu trzeba mieć coś takiego, co kocha się robić, a robiąc to, daje się miłość innym, można powiedzieć: zaraża miłością. Dla Jana są to oczywiście bębny.

Zdarzyło się jednak, że wyjechał gdzieś, gdzie nie mógł zabrać swojej perkusji. Myślał, że nic się nie stanie, jeśli przez tydzień nie będzie grał. A jednak w tym miejscu ludzie dużo śpiewali i Jan poczuł się nieszczęśliwy, nie mogąc dołożyć swojej pasji. Ktoś się jednak zlitował i podał Janowi… wiadro. Zwykłe, plastikowe wiadro, które dla większości z nas jest po prostu… wiadrem. Ale nie dla perkusisty. Jan odwrócił naczynie do góry dnem i wydobył z niego całą gamę przeróżnych dźwięków… Ludzie wokół zajaśnieli. Poczuli się szczęśliwsi. Jan udowodnił swoje słowa, pokazując czym jest i jak może działać PASJA.

Tę samą prawdę, choć innymi słowami wyraził w „Promethidionie” Cyprian Kamil Norwid:

Bo nie jest światło, by pod korcem stało,
Ani sól ziemi do przypraw kuchennych,
Bo piękno na to jest, by zachwycało
Do pracy - praca, by się zmartwychwstało.


A czym jest piękno? Oczywiście owocem pasji! Każde piękno!

Piękny jest Międzynarodowy Festiwal Dziecięcych Zespołów Regionalnych ŚWIĘTO DZIECI GÓR, niektórzy twierdzą nawet, że najpiękniejszy na świecie, ale nigdy nie zajaśniałby na firmamencie regionalnych imprez i na pewno nie byłby tak urzekający, gdyby nie pasja Antoniego Malczaka i wcale niemałej grupy ludzi, którzy z panem dyrektorem współpracują.

I kto mógłby przekazać ze sceny Festiwalu prawdy o pięknie, miłości, dobru do wtóru fujarki, drumli, okaryny czy listka lepiej niż pasjonat Józek Broda?

Czym w końcu byłoby Święto Dzieci Gór, gdyby nie rzesza instruktorów, którzy z pasją przygotowują młodych artystów do zachwycających występów, poszukują starych zabaw i zabawek, odnawiają zapomniane instrumenty?

Ktoś może powiedzieć: Antek, Józek, instruktorzy? To przecież ich praca! Jedno drugiego nie wyklucza! A szczęśliwy jest człowiek, który połączył swoją pasję z zawodem! Poznamy go po tym, że nie wstaje rano z bólem istnienia: „Znowu muszę iść do roboty!”. On nigdy nie powie, że „musi” i potrafi nawet – choć wielu z nas trudno w to uwierzyć – cieszyć się, że jest poniedziałek!

Pasjonaci, tak jak inni ludzie, nie są wolni od chwil zwątpienia, zniechęcenia, ale oni mają w swoich zamiłowaniach potężną motywację, by przeszkody zarówno zewnętrzne, jak i te w nich, były trampolinami do coraz większej doskonałości, do szukania kolejnych możliwości dzielenia się pasją.

Opowieść o Janie perkusiście ma ciąg dalszy. Na tym samym wyjeździe był jeszcze jeden pasjonat. Miał na imię Janusz i również był muzykiem. Grał na gitarze i wykonywał przejmujące piosenki, które sam komponował.

Kilka tygodni później byłem na ich koncercie w jednym z krakowskich kościołów. Janusz bard-gitarzysta i Jan perkusista grający… na wiadrze. Kościół był tak pełen, że nawet o miejsca stojące było trudno i – zapewniam – nie dlatego, że wejście było bezpłatne. Po prostu: dwaj artyści, którzy kochają swoją pasję i kochają ludzi wokół, dają to, co mają najlepszego. Jakby słyszeli Józka Brodę: „Jestem, mam, dam…”

„Jestem, mam, dam…” – w trzech krótkich słowach wyrażona absolutna istota życia z pasją, życia dla innych, takiego życia, które ma sens.

Kamil Cyganik