Czasem mówi się na to „ściana deszczu”, czasem „oberwanie chmury”. W każdym razie chodzi o naprawdę dużą ulewę, która tak huczy, uderzając strugami wody w płócienne dachy namiotów, że trudno rozmawiać.
Jakich namiotów? Olbrzymich konstrukcji rozstawionych na tyłach Amfiteatru Parku Strzeleckiego, które są przede wszystkim doskonałym zapleczem dla wszystkich zespołów. Mogą się tu spokojnie przebrać przed koncertami i, nie wychodząc na zewnątrz, przejść na scenę, a i warsztaty mają się gdzie schować podczas takiej niepogody jak we wtorek 25 lipca.
Z drugiej strony pierwsze zajęcia też do suchych nie należały. „Zafilcowani. Wełną malowani” to zabawa w układanie z kawałków filcu obrazów, które następnie trzeba potraktować ciepłą wodą z odrobiną lanoliny, przykryć kawałkiem firanki i… zwijać, miąć, uciskać… aż się to wszystko połączy. Potem należy delikatnie oderwać firankę. Rzecz nie jest prosta, ale prowadzący, Daniel Lachor chętnie pomoże. W domu nie zapomnijmy utrwalić wodą zimną i obraz filcem malowany już gotowy.
Drugie warsztaty już bardziej na sucho. „Komórkowy butik”, gdy usłyszałem, myślałem, czy może chodzi o butik w komórce? Znaczy w takim niewielkim pomieszczeniu? No cóż, skojarzenie godne mego wieku… Tymczasem rzecz w tym, by stworzyć ekskluzywne „ubranie” dla swojej komórki. Z kawałków materiału, elementów różnych ozdobnych (biedronek, serduszek… etc.), z pomocą nitki, igły, maszyny do szycia, a nade wszystko pani Angeliki Galeji-Tokarczyk. Przyszło ochłodzenie, więc przynajmniej komórki uczestników tych warsztatów są na nie gotowe.
Kamil Cyganik